niedziela, 5 sierpnia 2012

Flash Mob


Jako że mamy dziś tak piękny dzień, że możliwe, iż pewnie wybiorę się pobiegać (co będzie naprawdę dziwne, zważywszy na to, że wolę sporty wymagające większego zaangażowania mózgowego, a nie tylko dotyczące pamiętania o przebieraniu nogami), postanowiłam uraczyć was, tych, którzy jeszcze co jakiś czas stwierdzają, że dobrze poczytać jakieś głupoty, moim nowym wpisem.
Będzie to wpis z tych starych. Dotyczy roku dwa tysiące jedenastego, dokładnie marca, kiedy to w moim rodzinnym mieście Tarnowie odbył się FlashMob „Gwiazdy w Tarnowie”. Pogoda nie dopisała, w związku z czym było bardzo mało ludzi na rynku – ergo mało osób do zaskoczenia i nabrania, ale zdjęcia porobiłam i nawet ostatnio udało mi się je przerobić. Tak, po półtora roku.
Nie powiem – z niektórych mogłabym być dumna. I nie, nie mówię o tym poniżej.


Flashmob miał na celu „poruszenie” miasta – co z uwagi na pogodę słabo się udało. Dwoje z ludzi, którzy brali w nim udział, przebrało się w eleganckie stroje i ze swoimi ochroniarzami ruszyło na podbój tarnowskiego rynku.
pamiętam tylko imię Mikołaja, przebranego za "gwiazdę", pierwszy z lewej
Osobiście, po tym półtora roku i przemyśleniu całej sprawy sądzę, że największy wydźwięk ten happening miałby podczas TNFu – Tarnowskiej Nagrody Filmowej, kiedy to odbywa się tu festiwal filmowy. Przyjeżdżają często gwiazdy filmowe, więc znalazłoby się więcej osób podjaranych domniemanymi gwiazd(k)ami – a wiadomo, wśród naszego społeczeństwa od zawsze funkcjonuje instynkt stada, więc nikt by się dłużej nie zastanawiał, skąd są owe osobistości, wokół których nagle zrobiono jakiś szum i rozwijano czerwony dywan, kiedy zmierzali do Pasażu Tertila, tylko od razu polecieliby po autograf i wspólne zdjęcie.
No cóż. Jak wiadomo, nie wszystko jest jednak możliwe, troszeczkę, ale tylko troszeczkę, zawaliła organizacja i nie pomyślenie, więc musieliśmy wykorzystać to, co akurat było pod ręką – wliczając w to beznadziejną pogodę. Miał powstać filmik podsumowujący owe wydarzenie, ale szczerze mówiąc... wciąż nie jestem pewna, czy on istnieje.
Jedyne, czego jestem pewna, to moje zdjęcia, których resztę obejrzeć można tutaj, a których znowu nie ma tak wiele.

Konkluzja? Lubię flashmoby. Z chęcią wzięłabym udział w jeszcze paru, ale tych lepiej przemyślanych. Taki minute freeze czy dance wave byłyby całkiem spoko (choć ten drugi wymagałby jeszcze mojego czasu wolnego), tyle że wtedy, gdyby miał być zorganizowany w mieście, w którym dzieje się więcej niż w Tarnowie. Bo Tarnów jest ruchliwy tylko w wakacje. A i wtedy nie zawsze, patrząc na szerzącą się modę wyjazdów zagranicznych w poszukiwaniu pracy wśród młodych.

3 komentarze:

  1. Fajnie.
    Ale Tarnowska Nagroda Filmowa nie jest mini-festiwalem filmowym, to jeden z głównych festiwali filmowych w Polsce - co jak co, wkurwia mnie to miasto, ale TNF nie można zarzucić naprawdę nic. I bywają tu najczęściej właśnie gwiazdy, a nie gwiazdki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, wiem, że przyjeżdżają gwiazdy - gwiazdkami nazwałam fleszmobowych "podszywaczy" ;)
      a odnośnie tego "mini" festiwalu, to lecę wywalić prefiks w takim razie. chociaż dalej sądzę, że jest dość cicho o TNFie na skalę krajową, dlatego po części nazwałam go "mini".

      Usuń
  2. ja mieszkam w Łodzi a o Tarnowie dowiedziałam się właśnie z takich eventów jak takie. Ciekawy wpis :)

    OdpowiedzUsuń