Mam osiemnaście lat. Jestem
osobą niepoważną, emocjonalnie niestabilną, dziecięcą i nieokiełznaną. Myślącą,
że jest kimś, a nie będącą nikim. Obiecującą rzeczy, których nie umie
dotrzymać. Która najpierw robi, później myśli. Nieprzeczuwającą złych rzeczy,
tracącą nad sobą kontrolę. A jednak czującą czające się szczęście, do czasu.
Żartującą na okrągło. I porywającą się na głęboką wodę.
Mam dziewiętnaście lat. Wyglądam
młodo na swój wiek, mam swoje głupie problemy. Spuchnięte oczy, niewyspaną
twarz. Popełniam głupie błędy, które wspominam przez miesiące. Nie doceniam
rzeczy, które mam. Nie kończę spraw, bo sądzę, że nie ma po co.
Mam dwadzieścia lat. Wciąż
jestem niepoważna, emocjonalnie niestabilna i dziecięca. Niedorosła. Nieznająca
siebie, nieznająca ludzi dokoła. Nieufna i skryta w swym ekstrawertyzmie. Za
dużo myślę, nie wyciągam wniosków. Rzucam słowa na wiatr, dostaję rykoszetem. A
jednak się cieszę. Przejawiam optymizm. Myślę, że jest dobrze.
Mam dwadzieścia jeden lat. Po
prostu jestem. I niewiele się zmieniłam. Ale
zdałam makro, co czyni mnie szczęśliwą. I tak, w dniu swoich urodzin jestem
przeszczęśliwie głupia i nie zważam na zmory, które mnie nawiedzają!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz